Szczawnica to takie miejsce do którego zawsze chcemy wracać. Ukochane miasto w sercu Pienin, w którym można spędzać czas aktywnie, ale też wypocząć. Kiedy byliśmy pierwszy raz w Szczawnicy prawie cały czas padał ulewny deszcz i teoretycznie powinniśmy się zniechęcić. Stało się jednak inaczej. Brzydka pogoda zatrzymała nas i spowolniła, dzięki czemu mieliśmy czas tylko dla siebie. Wiem, że to dziwnie brzmi, bo przecież to ile czasu poświęcamy sobie nie jest zależne od pogody… Jednak w gonitwie myśli codziennego dnia, kiedy pragnie się skorzystać ze wszystkich możliwości spędzania czasu, często zapominamy o drugim człowieku… Myślę, że na tym polega fenomen Szczawnicy i tego naszego „pierwszego razu” w tym mieście. Zajrzeliśmy w głąb siebie i chłonęliśmy chwilę, byliśmy szczęśliwi . Nie oznacza to wcale, że planowanie i szukanie atrakcji jest złe, bo może być źródłem frustracji i stresu. Każdy w życiu powinien mieć cel, bo to nas motywuje i napędza do działania. Łatwiej pokonujemy przeciwności, doceniamy małe sukcesy. Postęp tego świata jest wynikiem działań ludzi, którzy nie bali się marzyć i ciężko pracowali na swój sukces. Trzeba pamiętać jednak o balansie i równowadze i nam przypomniała o tym ta deszczowa Szczawnica… Przepraszamy za wpis być może mało podróżniczy, ale nie mogliśmy zacząć opisu tego miejsca bez wstępu. Kolejne wpisy będą związane z atrakcjami .
P.S Zdjęcia pochodzą z ostatniego wyjazdu w czerwcu i pamiętnego deszczowego w 2018 r. Te starsze mają tragiczną jakość, ale można zauważyć jak zmienił się krajobraz po deszczu i spokojny Grajcarek przeistoczył się w rwącą rzekę…Niestety będą w Szczawnicy skupiliśmy się na fotografowaniu gór i przyrody, a zdjęć samego miasta brak . Trzeba będzie nadrobić zaległości, bo miasto jest bardzo zadbane i urokliwe .