W październiku zaliczyliśmy kilka wyjazdów i trzeba przyznać, że pogoda w tym miesiącu dopisywała. Była piękna, polska, złota jesień, aż się chciało zwiedzać. Teraz za oknem szaro i buro, brakuje nam słoneczka . Na poprawę humoru powspominajmy wyjazd do Łodzi. Celem naszej wyprawy było Orientarium. To najnowocześniejszy w Europie pawilon poświęcony florze i faunie Azji Południowo- Wschodniej. Opinie po internecie krążą różne, ale nam się podobało. Zwierzęta mają dużo przestrzeni i niestraszna im niesprzyjająca pogoda. Warunki są maksymalnie zbliżone do tych występujących w naturze. Podziwialiśmy wiele unikalnych i zagrożonych wyginięciem gatunków np. orangutany sumatrzańskie, niedźwiedzie malajskie i krokodyle gawialowe. Atrakcją strefy oceanicznej jest podwodny tunel o długości 26 metrów, który mieści 2.5 miliona litrów wody . Można oglądać zwierzęta z zupełnie innej perspektywy. To tutaj zobaczymy rzadko spotykane gatunki rekinów i płaszczek, takie jak żarłacze rafowe czarnopłetwe czy orlenie. Łódzkie zoo uczestniczy w wielu międzynarodowych programach wspierających hodowle wymierających gatunków. Idea ochrony przyrody i edukowania społeczeństwa bardzo nas przekonuje . Pomimo, że zoo jest niewielkie ma wiele do zaoferowania i zdecydowanie warto je zobaczyć .
Skoro byliśmy w Łodzi to podjechaliśmy do Manufaktury, a na koniec na słynną ul. Piotrkowską, żeby porządnie się najeść . Przy ostatniej wizycie pominęliśmy na Piotrkowskiej Pasaż Róży, czyli magiczne podwórko ze ścianami pokrytymi tysiącami kawałków luster. Tym razem udało się je zobaczyć. Autorką instalacji jest Joanna Rajkowska i ma ona osobisty wymiar, bo nawiązuje do choroby jej córki Róży. Lekarze zdiagnozowali u niej raka oczu, na szczęście ta historia ma szczęśliwe zakończenie. Lustra symbolizują drogę Róży od niewidzenia do widzenia .