Brama Pravčicka jest największa naturalną bramą skalną w Europie. Powstała w wyniku trwającego miliony lat procesu wietrzenia. Jest symbolem Parku Narodowego Czeska Szwajcaria i odwiedzają ją miliony turystów. Nawet słynny Hans Christian Andersen czerpał inspiracje z tego miejsca. W sąsiedztwie bramy znajduje się bardzo uroczy pałacyk wycieczkowy Sokole Gniazdo. Obecnie jest w nim restauracja, a za wejście na teren pobierana jest opłata. To cud że po ogromnym pożarze w minionym roku pałacyk ocalał . Obawialiśmy się trochę co zastaniemy po wspomnianym pożarze, ale chęć zobaczenia bramy była większa. Widoki są przygnębiające, bo spłonęło ponad 1000 hektarów lasu . Potrzeba ogromnej ilości czasu, żeby krajobraz się odrodził. Na szczęście jak wynika z naukowych ekspertyz nienaruszona została znaczna część próchnicy i zachowały się nasiona do późniejszej regeneracji lasu. Natura zregeneruje się z niesamowitą mocą . W Czeskiej Szwajcarii nadal jest co zwiedzać . Nadal są miejsca gdzie jest pięknie . Nie tylko przy Bramie Pravčickiej, ale też w innych rejonach. My wybraliśmy trasę z Jetřichovic do puntu widokowego Mariina skála i dalej na Rudolfův kámen. Zaczęliśmy na szlaku czerwonym, a wróciliśmy zielonym, wyszło małe kółko z dużą ilością pięknych widoczków i samotnych skał o fantazyjnych kształtach. Kolejny ciekawy szlak prowadził do skalnego zamku Šaunštejn. Dzisiaj możemy sobie jedynie wyobrażać jak zamek wyglądał, ale dojście do miejsca gdzie się znajdował dostarcza mnóstwo emocji. Trzeba przeciskać się w wąskich szczelinach i wspinać się po pionowej drabinie . Z zamku jest 10 minut drogi do Małej Bramy Pravčickiej, więc warto zaliczyć dwie atrakcje za jednym razem.
Dziki Wąwóz, to głęboka dolina rzeki Kamienicy, która powstała w wyniku erozji. Jest zdecydowanie mniej popularna od zamkniętego po pożarze Wąwozu Edmunda. Wyprawa łodzią trwa zaledwie 20 minut, ale sceneria jest iście bajkowa . Dla tych 20 minut, warto pokonać strome schody prowadzące do wąwozu (bo schodziło się łatwo, ale podejście to „inna para kaloszy”). W Czeskiej Szwajcarii odwiedziliśmy jeszcze najstarszy punkt widokowy Belvedér z przepięknym widokiem na przełom rzeki Łaby. Pierwotnie nie był to punkt widokowy, a miejsce koncertów , na tarasie wzniesiono tzw. salla terrena, czyli scenę wkomponowaną w skałę. Po pożarze zamku w Bynovcu koncerty się skończyły, ale atrakcyjność tego miejsca przetrwała do dziś. Jak napisaliśmy na wstępie opiszemy jeszcze atrakcje spoza Czeskiej Szwajcarii. W ciągu tych dwóch dni udało nam się jeszcze zaliczyć Via Ferrate w Děčínie, Pańską Skałę w Górach Łużyckich i skalne miasto Tiské Stěny. Słów kilka o skalnym mieliście, bo naprawdę warto. To zespół unikalnych formacji skalnych wyrzeźbionych w Łabskim Piaskowcu. Występują tu skalne bramy, iglice, szczeliny, wąwozy oraz tarasy. Z parkingu do szlaku jest zaledwie 200 metrów i praktycznie bez większego wysiłku dojdziemy na miejsce. Po zakupie biletu otrzymany mapę miasta, która bardzo ułatwia zwiedzanie. Jeżeli będziecie w pobliżu koniecznie wpadnijcie, bo trasa jest przyjemna i lekka, a zabawa przednia . O Via Ferracie nie będziemy pisać, bo już tam kiedyś byliśmy, ale krótko o Pańskiej Skale, którą tworzą rdzenie wulkaniczne z zastygłą skrystalizowaną lawą. Bazaltowe słupy mają niezwykle regularny kształt i przypominają organy. Widzieliśmy już kilka podobnych miejsc, ale wytwory wulkaniczne są zawsze ciekawe i jeżeli są po drodze to staramy się ich nie omijać …