W miniony weekend byliśmy w Beskidach i była to bardzo miła towarzyska wyprawa. Pierwszy nocleg zaliczyliśmy w Węgierskiej Górce, a drugi w schronisku pod Babią Górą. Pogoda dopisywała i aż się nie chce wierzyć jak zmieniła się w ciągu tygodnia (dzisiaj wietrznie i mokro, brrr…). W sobotę weszliśmy na Ochodzitę, która od dołu nie zrobiła żadnego wrażenia. Prowadziła na nią betonowa ścieżka, której zwieńczeniem była stacja przekaźnikowa. Jednak na górze zmieniliśmy zdanie, bo bezleśny wierzchołek jest doskonałym punktem widokowym. Można na nim zobaczyć panoramę Beskidu Żywieckiego, Beskidu Śląskiego, Beskidu Małego, a nawet Tatr. To jedna z najbardziej rozległych i najpełniejszych panoram górskich w Beskidach! Kiedy nasycicie się krajobrazem warto podjeść do słynnej drewnianej bramy z napisem „Ochodzita” i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. W pobliżu bramy jest pomnik papieża oraz niewielka kapliczka Matki Boskiej Beskidzkiej- Królowej Gór. Stoki Ochodzity są latem wykorzystywane jako pastwiska i łąki, natomiast zimą to raj dla amatorów białego szaleństwa. Stacja narciarska „OchodzitaSki” wyposażona jest w wyciąg orczykowy o długości 850 metrów i oferuje kilka tras o różnym poziomie trudności. Sezon w Koniakowie trwa przez cały rok . No właśnie, zapomnieliśmy napisać, że wejście na górę jest w Koniakowie. Miejscowość słynie z koronkowych dzieł sztuki i serów owczych. Także po spacerze lub narciarskim szaleństwie warto się udać na zakupy . My zamiast zakupów podjechaliśmy do Żywca, gdzie zjedliśmy obiad w naszej ulubionej knajpie na rynku. Mamy słabość do Żywca, ze względu na krajobraz, który kojarzy nam się ze Skandynawią. Góry odbijające się w lustrze wody i domy nad brzegiem jeziora to dla nas idealne połączenie. Wieczorem zaplanowaliśmy imprezę z planszówkami . Miejscówkę mieliśmy nie byle jaką, bo w schronisku PTTK Markowe Szczawiny.
Tak jak sobie postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Wieczór z planszówkami został zaliczony. Schronisko PTTK Markowe Szczawiny to nowy budynek, który powstał w 2009 roku (poprzedni rozebrano w 2007 r.). Znajduje się w Babiogórskim Parku Narodowym, w połowie drogi na Babią Górę. Nocleg z dala od cywilizacji, bez internetu i zbędnych wygód to świetna przygoda. My byliśmy tak podekscytowani, że spaliśmy niewiele . Z rana spakowaliśmy ekwipunek i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Mieliśmy w planach zwiedzanie Katowic, a konkretnie jednego zabytkowego osiedla. Pojechaliśmy do Nikiszowca! Dzielnica czerwonych okien jest ostatnio coraz popularniejsza… Przekraczając bramę kompleksu ma się poczucie, że czas się zatrzymał. Zabudowa z cegły licówki, wąskie brukowane uliczki, zaułki i dziedzińce „robią” klimat. Każdy blok ma indywidualny charakter i wyróżnia się kształtem wykuszy, portali czy nadproży. Byliśmy zachwyceni architekturą. W 2011 roku Nikiszowiec uznano za Pomnik Historii . Na koniec istotna informacja, można tu dobrze zjeść . W restauracji Byfyj na placu centralnym zjedliśmy tradycyjne kluski śląskie z roladą i modrą kapustą. Rewelacyjny obiad! Mniam….