To już drugie podejście do tego miejsca, ale coś czuję, że nie ostatnie. Koniecznie trzeba tu przyjechać kiedy rododendrony (różaneczniki) będą w rozkwicie. Za pierwszym razem nie udało nam się zobaczyć mostu, bo był w trakcie renowacji. Można sobie tylko wyobrazić nasze zdziwienie, kiedy idziemy oglądać słynne „oko”, po pokonaniu sporego „kawałka” drogi samochodem, a tam nie ma wody ani mostu! Tym razem udało się zobaczyć i wodę i most , ale trzeba przyznać, że jeszcze pozostały ślady „po robocie” i metalowy płot z taśmą budowlaną skutecznie uniemożliwia wykonanie efektownego zdjęcia. Także na pewno tu wrócimy… ale do rzeczy wspomniany most zwany jest potocznie Diabelskim Mostem i zbudowany został blisko 150 lat temu z czeskiego bazaltu. Most jak i jego odbicie łączą się w idealny okrąg niezależnie od punktu obserwacji co daje niesamowity efekt. Ze względu na małą wytrzymałość nie można po nim przejść, ale przecież najważniejsze jest to, że można go uchwycić w obiektywie aparatu. To magiczne miejsce, można powiedzieć bajkowe. Warto dodać, że z jednej strony konstrukcji jest widok na tzw. Organy, z drugiej na przystań i rzeźbę Herkulesa. Renowacja rozpoczęła się w 2018 r. i dopiero w maju tego roku ukończono większość prac.