Tego dnia kiedy wypożyczyliśmy rowery w ulewnym deszczu nie skończyliśmy zwiedzania na Alcudii. Uwielbiamy dzikie i trudno dostępne zakątki, dlatego pragnęliśmy zobaczyć plażę Coll Baix. Ustawiliśmy nawigację i ruszyliśmy do celu. Trzeba jednak było przewidzieć, że skoro plaża jest schowana za wysokimi, skalistymi zboczami gór, to trasa będzie mocno pod górę . Samochodem to nie problem, ale rowerem dało się co robić… Do tego w Camí de la Muntanya droga znacznie się pogorszyła, było mnóstwo dziur i kałuż. Wyglądaliśmy zabawnie na naszych miejskich rowerach. Mijali nas turyści, ale oczywiście samochodami. Nikt się nie zdecydował na podobny środek transportu. Dwóch mężczyzn zatrzymało się, żeby zapytać o drogę. Potwierdziliśmy, że jadą w dobrym kierunku (niezastąpiona nawigacja ), a oni życzyli nam powodzenia. Chyba byli pod wrażeniem naszej rowerowej eskapady . Im bliżej do celu, tym teren robił się coraz bardziej dziewiczy i odludny. Wszędzie naokoło były kozy, które czasami niespodzianie wyskakiwały zza krzaków. Pod koniec zrobiło się bardzo stromo, więc zeszliśmy z rowerów i podprowadziliśmy je do schroniska. Wychodzą stąd szlaki na Puig del Boc (w górę) i na Coll Baix (w dół). Zostawiliśmy jednoślady i zaczęliśmy schodzić stromą ścieżką w dół. Pomału odsłaniał się przed nami cudny widok. Krystalicznie czysta turkusowa woda i ukryta pomiędzy górami plaża. Brak infrastruktury, typu wypożyczalnie, bary, restauracje i sklepiki. Cisza i spokój, słychać tylko szum fal i wiatr. Co do wiatru, to przybrał na sile i zniechęcił pozostałych spacerowiczów. Zostaliśmy sami i kontemplowaliśmy piękno przyrody. Kiedy szlak się skończył, zrozumieliśmy, że dalej trzeba iść po kamieniach. Były bardzo śliskie i podmywane przez wzburzone morze. Urocza plaża pokryta mieszaniną czarnych drobnych kamyczków i szarobłękitnego żwiru była „na wyciągnięcie ręki”… Jednak woleliśmy nie ryzykować poślizgu, innym razem dojdziemy do samego końca… Może dzięki tej pogodzie poczuliśmy jeszcze bardziej jak dzikie i wyzwolone jest to miejsce. Człowiek nie zdążył „skazić” Coll Baix, tu nadal rządzi natura i odsłania swoje surowe oblicze. Niebezpieczne i niezwykłe zarazem… Tym pięknym akcentem zakończmy dzisiejszy opis. Chyba nie trzeba pisać, że warto zobaczyć to miejsce. My byliśmy zachwyceni. Jak się domyślacie droga powrotna prowadziła w dół, także „śmigaliśmy jak rakieta” .