Kolejnym popularnym miastem na Majorce jest Sóller i jego część położona na wybrzeżu, czyli Port de Sóller. Sóller słynie z upraw pomarańczy, dlatego Hiszpanie nazywają ten rejon Doliną Pomarańczy. Uznaliśmy, że „grzechem” byłoby nie spróbować tego owocu będąc tutaj i kupiliśmy na straganie sporą ilość. Faktycznie smak różnił się od tego, do którego przywykliśmy w Polsce. Pomarańcze były soczyste i orzeźwiające, po prostu „niebo w gębie”. Zjedliśmy je w dwa wieczory, a miały starczyć do końca wyjazdu . W mieście jest wiele atrakcji, jak choćby zabytkowy pociąg kursujący do stolicy Majorki i tzw. pomarańczowy tramwaj łączący Sóller z portem, są też zabytki i muzea. Dla nas niewątpliwie największym atutem był krajobraz. Tego dnia skupiliśmy się na kąpieli i opalaniu, dlatego od razu skierowaliśmy się do Port de Sóller. Przepiękna plaża usytuowana w wąskiej zatoce Badia de Sóller, to miejsce stworzone do wypoczynku. W tle wysokie góry masywu Serra de Tramuntana, na „wyciągnięcie ręki” szmaragdowa woda, a do tego mnóstwo klimatycznych barów i restauracji. Poleżeliśmy trochę „plackiem” (zgodnie z planem), a potem powolnym krokiem ruszyliśmy wzdłuż promenady do portu, podziwiając zabytkową zabudowę. Podobno w sezonie są tu tłumy turystów, co pewnie umniejszyłoby w naszych oczach wartość wypoczynkową miasteczka. Jednak nawet wtedy dla tych widoków, warto zwiedzić Sóller i Port de Sóller, choćby w ramach jednodniowej wycieczki .