Najpierw lot do Turku i atrakcje na jeden weekend. W samym Turku nie pochodziliśmy zbyt wiele, bo mieliśmy samochód i jak zwykle poniosło nas nieco dalej … W piątek nie udało się już zbyt wiele zobaczyć, poza ogromną ilością śniegu i co za tym idzie prawdziwie zimową aurą . Podjechaliśmy na plażę, zobaczyliśmy stok narciarski Hirvensalo i zaliczyliśmy spacer po mieście. W sobotę skorzystaliśmy z darmowych promów, które kursują po wyspach Archipelagu Turku. Jest to jeden z największych Archipelagów świata , liczba wysp jest trudna do oszacowania, ponieważ duża część z nich to małe, kamienne wysepki. Fascynujące miejsce i na pewno warto mu poświęcić większą ilość czasu, my zaliczyliśmy tylko jedną z 40 000 wysp . Potem udaliśmy się na północ do jednego z najstarszych miast w kraju, czyli do Hämeenlinny. Chcieliśmy zobaczyć park leśny Aulanko, z którym związany jest polski wątek. Hrabia Hugo Standertskjöld zakochał się w polskiej hrabinie i z myślą o niej wybudował park. Niestety hrabina nigdy parku nie odwiedziła. To miejsce na pewno będzie nam się kojarzyć z pięknem Finlandii . Na zakończenie tego dnia zaliczyliśmy typowo fińską atrakcję, czyli saunę i kąpiel w lodowatej wodzie. Genialna sprawa, jak będzie okazja to powtórzymy . W niedzielę nie było już zbyt wiele czasu i skupiliśmy się na atrakcjach Turku, czyli na katedrze, zamku (kolejny polski wątek, o którym wspominaliśmy w zapisanej relacji), bulwarach rzeki Aury, kolejce liniowej (nie działała) i promie Föri (nie kursował, bo rzeka zamarzła ). Na pewno w sprzyjających warunkach pogodowych można tych atrakcji poszukać jeszcze więcej, nas jednak ucieszyła ta zimowa, senna atmosfera Finlandii. Lubimy tam wracać …