Od czego by tu zacząć relację z wyprawy do Apulii ? Chyba od najbardziej spektakularnej plaży w Polignano a Mare . Plaża jest malowniczo wciśnięta pomiędzy dwa klify, otaczają ją skały i domy, co daje niesamowity efekt. Pewnie gdy jest pusto wygląda jeszcze lepiej, ale i tak byliśmy pod wrażeniem . W sezonie nie ma co liczyć na kameralną atmosferę, przestrzeń jest mała, a turystów sporo, więc trwa „wyścig” o zajęcie miejsca na ręczniku . My trafiliśmy na Red Bull Cliff Diving, więc jak widać na zdjęciach ludzi było więcej niż zwykle. Nie narzekaliśmy jednak z tego powodu, bo mieliśmy okazję podziwiać najlepszych skoczków na świecie. Emocje sięgały zenitu, kiedy oddawali coraz bardziej ekstremalne skoki. To była dodatkowa atrakcja, o której nie mieliśmy pojęcia i super, że udało się ją zaliczyć . Co do samego miasteczka, to jest równie urocze jak plaża. Zachwyca wąskimi uliczkami, przystrojonymi balkonami i donicami z zielenią. Pomiędzy białymi kamienicami znajdują się małe placyki na których warto przysiąść i odpocząć. Są też tarasy widokowe z których można zaobserwować niezwykłe usytuowanie tego miejsca, fasady domów są niemal przedłużeniem skał, domy wiszą na stromych, poszarpanych klifach. Cudowne widoki rozpościerają się również z mostu Ponte Borbonico. Zapomnieliśmy o nim wspomnieć, a znajduje się tuż przy zejściu na plażę .
Jeżeli już zaliczycie plażę i stare miasto to warto przejść się na skałę Piettra Piata. To kolejny świetny punkt widokowy, turyści i mieszkańcy uwielbiają na niej przesiadywać. Odważniejsi wykonują zuchwałe skoki do wody , pozostali raczą się słoneczkiem , prawdziwe włoskie Dolce Vita . Włosi nazywają Polignano a Mare perłą Adriatyku, więc coś w tym musi być… Na pewno będąc w Apulii warto je zobaczyć .
Polignano a Mare ma najbardziej spektakularną plażę Apulii, a Alberobello jest najpopularniejszym miasteczkiem Apulii. Dlaczego? Turystów przyciąga skupisko około 1400 domków trulli. Domki Trulli zbudowane są na planie koła z białego kamienia wapiennego, mają charakterystyczne szpiczaste dachy w kształcie stożków, które układane są bez zaprawy i utrzymują się w całości jedynie dzięki własnemu ciężarowi . Już jeden domek wygląda magicznie, ale cała dzielnica to po prostu bajka. Nic dziwnego, że to miejsce przyciąga tysiące turystów z całego świata . Historia ich powstania nie została do końca wyjaśniona. Najprawdopodobniej powstały by ich mieszkańcy mogli uniknąć płacenia wysokich podatków. Domy cały czas wyglądały na niedokończone, sprawiały wrażenie tymczasowych i nie pobierano za nie opłat . Z czasem okazało się, że są wygodne i trwałe i tak przetrwały do dziś. Niektóre z trulli w Alberobello przetrwały od XIV wieku, większość ma od 100 do 200 lat. W domkach znajdują się sklepiki i restauracje. W kilku udostępniono tarasy widokowe. Warto zagłębić się w uliczki, a wtedy nawet w szczycie sezonu uda się znaleźć samotne trulli do zrobienia zdjęcia . W zakamarkach miasteczka jeszcze bardziej docenicie piękno tego miejsca . Biały wapienny mur i prostota wykonania idealnie wpisują się w śródziemnomorski klimat. Mieszkańcy co roku bielą ściany domów, żeby było jeszcze ładniej . W 1996 roku Alberobello wraz z całym regionem trulli zostało wpisane na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO. Nic dziwnego, to niezwykle cenna atrakcja Apulii…
Gravina in Puglia jest pięknie usytuowana nad głębokim wąwozem i słynie z malowniczego, kamiennego mostu. To właśnie z tego mostu James Bond wykonuje skok w przepaść w filmie „Nie czas umierać”. Most pierwotnie był akweduktem dostarczającym wodę z pobliskich gór do niższej, bardziej zaludnionej części miasta. Ma 37 metrów, 90 metrów długości i 5,5 metra szerokości. Robi wrażenie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że powstał w XVIII wieku. Gravina nazywana jest „mała Materą” (o Materze dopiero napiszemy ) ze względu na podobne położenie. W Gravinie podobnie jak w Materze są groty skalne w których kiedyś mieszkali ludzie. Pierwsze ślady osadnictwa wskazują już na paleolit . Jaskinie są częściowo dostępne do zwiedzania. Można w nich zobaczyć otwory po oknach, nisze i inne ślady użytkowania prehistorycznych lokatorów. Warto pospacerować po historycznym centrum, trochę starym i zniszczonym, ale mimo to klimatycznym. W centrum wznosi się najważniejsza świątynia w mieście Santa Maria Assunta zbudowana przez Normanów pod koniec XI wieku i przebudowana i powiększona pod koniec XV wieku. Nam najbardziej przypadła do gustu Gravina widziana z dalszej perspektywy. Imponująca i monumentalna, nieco zaniedbana, ale nadal piękna. Na skraju wąwozu panorama miasta z mostem na pierwszym planie i katedrą w tle prezentuje się niesamowicie …
Matera to miasto wykute w kamieniu, w którym na pewno się zakochasz . Zabytkową cześć Sassi wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest jednym z najstarszych i najlepiej zachowanych miast na świecie. Uroki Matery docenili filmowcy, kręcono tu m. in. „Pasję” Mela Gibsona czy „Nie czas umierać” z Bondem. Dziś Matera jest atrakcją, ale nie zawsze tak było… Jeszcze w latach 50 XX wieku mieszkańcy nie mieli światła, wody, gazu, prądu i ogrzewania. Nieczystości spłukiwano z deszczówką, szalały choroby, co drugie dziecko nie przeżywało porodu, panował analfabetyzm i zacofanie… Pisano artykuły o katastrofie humanitarnej w mieście, Włosi wstydzili się tego miejsca… W końcu władza zadecydowała o przeniesieniu mieszkańców jaskiń do nowo wybudowanego miasteczka kawałek dalej, a starówka stała się miastem duchów. Domy Sassi niszczały w zapomnieniu aż do lat 90, wtedy umożliwiono sprzedaż i dzierżawę domów, trzeba było tylko zadeklarować remont wedle ściśle określonych przepisów. Rozpoczął się nowy etap w historii miasta i Matera odżyła. Dziś zachwyca swoim pradawnym pięknem i przyciąga tłumy turystów .
Do Monopoli jeździliśmy pociągiem z Mola di Bari (gdzie spaliśmy). Przy okazji warto wspomnieć, że połączenia kolejowe wzdłuż wybrzeża funkcjonują bardzo sprawnie. Bilety oscylują w granicach 2 euro, pociągi jeżdżą często i bardzo przyjemnie się nimi jeździ . Monopoli ma jedną z najpiękniejszych starówek i cudowne plaże, z krystalicznie czystą wodą (gdyby nie tłumy turystów, tylko tam czerpalibyśmy przyjemność z plażowania ). Co warto zobaczyć? Na pewno białe stare miasto, ukryte za murami miejskimi, port rybacki z niebieskimi łódkami (Porto Vecchio) i zamek Karola V z 1552 roku. Od zamku w kierunku południowym ciągnie się nadmorska promenada, którą dojdziemy do najstarszej świątyni w mieście kościoła San Salvatore. Kościołów w historycznym centrum jest mnóstwo, nie sposób zobaczyć wszystkich. W jednym z nich mieliśmy okazję zobaczyć zmumifikowane zwłoki zakonników . Życie w Monopoli toczy się niespiesznie. Pełno kamiennych uliczek i placyków z restauracjami i kawiarniami. Wchodziliśmy wszędzie gdzie się dało, mijając rozwieszone nad głowami pranie i sąsiadów dyskutujących przed domami. Włoska idylla udzieliła się i nam, poczuliśmy tutejszą beztroską atmosferę. Monopoli to autentyczne miasteczko, przykład włoskiej prowincji, gdzie nic nikt nie musi, a nawet jeśli musi to tego nie widać …
Opisaliśmy już Polignano a Mare, Monopoli, Alberobello, Gravinę in Puglia i Materę, ale w trakcie naszych włoskich wakacji było jeszcze kilka klimatycznych miejscowości o których warto wspomnieć, oto one:
1. Bari- stolica Apulii, liczy ponad 320 000 mieszkańców, więc to sporych rozmiarów miasto. Mimo to wszystkie zabytki i atrakcje znajdują się blisko siebie, więc warto zwiedzać Bari pieszo . My zwiedziliśmy najstarszą część miasta, czyli Bari Vecchia. W Bazylice św. Mikołaja mieliśmy okazję zobaczyć grób królowej Bony. Najważniejsze place miejskie to Piazza Mercantile i Piazza del Ferrarese. Wokół placów jest mnóstwo restauracji, barów i cukierni. Do starego miasta z dworca najlepiej iść ulicą Via Sparano. Cała ulica jest wyłączona z ruchu ulicznego i jest reprezentacyjną ulicą Bari.
2. Locorotondo- w pobliżu Alberobello znajduje się małe miasteczko o kolistym kształcie (stąd nazwa). Jest często pomijane przez turystów, ale dzięki temu zachowało swój autentyczny klimat i leniwą atmosferę południa. Ze starego miasta zlokalizowanego na wzgórzu roztacza się cudowny widok na okoliczne plantacje winogron, ale też na domki trulli w Dolinie Itria.
3. Ostuni- było oczkiem w głowie królowej Bony i zwane jest białym miastem. Na głównym placu góruje kolumna patrona miasta, świętego Oronzo. Symbolem miasta są białe domy, teraz to po prostu ładnie wygląda, ale kiedyś miało znaczenie militarne. Biel odbija promienie słoneczne i przy okazji oślepia potencjalnego najeźdźcę. W Ostuni znajdują się też podobno słynne instagramowe drzwi. Nie mogliśmy ich pominąć, ale zachwytów nie było .
4. Taranto- a kiedy znudzi Wam się milusia atmosfera i przytulny klimat to wpadnijcie do Taranto. Taranto jest na pewno inne od wszystkich opisanych powyżej miejscowości. Stare, odrapane, zniszczone i chyba trochę zapomniane. Czy brzydkie? Może tak, ale tylko przez zaniedbanie, bo były tam architektoniczne perełki…
Jeśli lubicie słonko i upały, na pewno się nie zawiedziecie, sprawdzaliśmy co jakiś czas pogodę i ciągle zero deszczu i chmur. Jeśli lubicie kąpiele w ciepłej wodzie, macie to jak w banku . Jeśli szukacie bajkowych widoków, pięknych klifów, plaż ze złocistym piaskiem, to południe Włoch również to oferuje… No to czy są jakieś minusy? Oczywiście, jak wszędzie, ale to też kwestia perspektywy i indywidualnych upodobań. Nie lubimy się o nich rozpisywać, bo często przyćmiewają to co dobre i mogą sugerować, że nie warto gdzieś pojechać, a jeździć zawsze warto! A teraz trochę konkretów i skoro podsumowanie, to podsumujmy plażowanie w Apulii. Najsłynniejsza plaża w Apulii jest w Polignano a Mare. Widoki jak z bajki, ale woda głęboka i sporo ludzi. Fanatycy skoków do wody będą zadowoleni, ale jeżeli pragniecie się wygodnie położyć to na pewno nie tu . W Monopoli są plaże kamieniste i z piaskiem, gdyby nie tłumy turystów, można by na nich przyjemnie wypocząć, woda ma przepiękny turkusowy kolor, jest płytko…
My spaliśmy w Mola di Bari, zamiast plaży były ostre skały i trudne wejście do wody, ale za to ludzi mało, cisza i spokój, w morzu cieplutko, jak już się do niego weszło to nie chciało się wyjść. Pojechaliśmy w okolice Alimini i tam to dopiero było jak w raju, złocisty piasek, palmy i oleandry, bardzo ciepła, płytka woda, stosunkowo mało ludzi… Przypomniał nam się słoneczny Zanzibar . Gdyby jechać tylko z myślą o leżeniu plackiem na plaży, to tylko tam! Kolejne cudowne plaże są po stronie zachodniej, wypoczywaliśmy na Marino di Pulsano, jest tam mnóstwo zatoczek z krystalicznie czystą wodą, nie brakuje zieleni. Jak widać trochę plaż zaliczyliśmy, i te z piaskiem i te z kamieniami, i te w otoczeniu zieleni i te w otoczeniu stromych klifów.