W Żmigrodzie nie zostało zbyt wiele z okazałej rezydencji Hatzfeldów, ale jest przepiękny park, dobrze zachowane ruiny i baszta, która jako jedyna przetrwała w nienaruszonym stanie. To w zupełności wystarczy, żeby zobaczyć to miejsce. Oczywiście szkoda, że budynek nie przetrwał, bo dziś podziwialibyśmy dwupiętrową i trzyskrzydłową barokową rezydencję. Na dawniejszych zdjęciach prezentuje się niesamowicie. Dach zwieńczono wieżyczką, fasadzie nadano neorenesansowy wygląd. Niestety pożar w 1945 roku zniszczył pałac doszczętnie, a to co nie uległo zniszczeniu zostało wywiezione przez Armię Radziecką. W latach 2007-2008 dokonano renowacji fasady i udostępniono do zwiedzania. Przypałacowy park jest również godny uwagi. Są stawy, mostki, drewniane pomosty, ławeczki, bardzo ładny i spory plac zabaw oraz fontanna. Można spędzić miło czas, korzystając z tych wszystkich udogodnień. Cały kompleks to idealny przykład na wykorzystanie zapomnianych i opustoszałych miejsc. Jak się spojrzy na zdjęcia sprzed ok. 20 lat, aż się nie chce wierzyć, że tak to tragicznie wyglądało .
Niestety nasz drugi opisany w tym poście pałac nie ma takiego szczęścia, a zachował się w dużo lepszym stanie. Mowa o pałacu w Osetnie. Prywatni właściciele chcieli tu stworzyć hotel, SPA i kompleks konferencyjno-rekreacyjny, ale z planów nic nie wyszło. Dobrze, że chociaż wyremontowali dach. Wnętrze jest bardzo zdewastowane, w ogołoconym i zrujnowanym pałacu urzędują wandale. Otwarte drzwi świadczyły o zupełnej ignorancji obecnych zarządców. Tymczasem na dziedzińcu krył się prawdziwy skarb- portal z 1618 roku, jedno z największych osiągnięć Johanna Pola z Głogowa. To cud, że pozostał niemal nietknięty, w gąszczu zarośli i resztek muru. Niektóre kondygnacje się zapadły, sufity oberwały, brakuje podłóg i schody są niekompletne, ale może jest jeszcze nadzieja? Dla tego portalu to już „ostatni dzwonek”…