Uwielbiamy spontaniczne wyprawy i spotkania z przyjaciółmi. Zwłaszcza, że spotkanie dotyczyło organizacji wspólnego wyjazdu. Pomorze Zachodnie jest nam szczególnie bliskie, to taki nasz drugi dom. Tym razem byliśmy w Świnoujściu. W Świnoujściu jest wiele atrakcji, ale to nie jest post o atrakcjach. Bardziej o sentymentalnym podróżowaniu do miejsc dzieciństwa. Poszukiwaniu szczęścia w najprostszych rzeczach: podróż promem, spacer wzdłuż morza, czekolada do picia w knajpce przy deptaku, obiad w miłym towarzystwie… Człowiek się zmienia, otoczenie się zmienia, ale pragnienia pozostają te same… Właśnie taki był nasz weekend, udało się znaleźć „szczęście”. Ulotne chwile utrwaliliśmy na zdjęciach i pragniemy się nimi podzielić. Gdyby kogoś interesowały miejscówki to ten bardzo charakterystyczny biały wiatrak jest symbolem miasta i nazywa się Stawa Młyny. Stawa to znak nawigacyjny o rozpoznawalnym kształcie, zatem jest to taki młyn „na niby”. Tężnie solankowe funkcjonują od 2020 roku i znajdują się przy wejściu na plażę od ulicy Małachowskiego.