Opisaliśmy Florencję, to teraz pora na Sienę. Legenda głosi, że jej założycielem był syn Remusa, dlatego postać wilczycy pojawia się w wielu miejscach, a przede wszystkim w herbie (dla niezorientowanych Remus i Romulus byli założycielami Rzymu uratowanymi przez wilczycę). Miasto przetrwało do naszych czasów w swojej wspaniałej średniowiecznej postaci. Przypomina kamienny czerwono-pomarańczowy labirynt z wąskimi uliczkami wybrukowanymi cegłą i marmurem. Pomiędzy budynkami nie ma praktycznie żadnych przerw, a dachy widziane od góry tworzą wrażenie gigantycznych schodów (w Quantum of Solance James Bond ściga po nich zdrajcę). W antycznym centrum nie ma roślinności, wszystko zlewa się w jeden kolor i tworzy fascynujący klimat (ciekawostka- w Sienie jest zakaz montowania białych anten, mogą być tylko brązowe lub stare analogowe). Jeżeli dodać do tego malownicze położenie i niezliczoną ilość atrakcji wniosek nasuwa się sam, Sienę trzeba zobaczyć! Zwiedzanie zaczęliśmy od bazyliki San Domenico z zmumifikowaną głową św. Katarzyny. To jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych w mieście, ale nie najważniejszy. W ścisłym centrum znajduje się katedra Duomo o wyróżniającej się kolorystyce, z pasów białego i czarnego marmuru. Jej koronkowa fasada ozdobiona mozaiką to prawdziwe dzieło sztuki. Podziwialiśmy ją z zewnątrz i wewnątrz, z bliska i daleka, o jej wyjątkowości można by napisać książkę. My raczej relacjonujemy podróże, więc tyle opisu wystarczy . Wędrując labiryntem ulic dotrzemy na plac Piazza del Campo o oryginalnym muszlowatym kształcie (ponoć kształt ten stanowi odwzorowanie kształtu płaszcza Matki Boskiej). Wybrukowany jest czerwoną cegłą i trawertynem. Dwa razy w roku odbywa się na nim wyścig konny Palio di Siena. Na tę okazję mury miasta dekorowane są chorągwiami w barwach każdej z dzielnic, a plac pokryty jest piaskiem! Jeźdźcy (reprezentanci każdej dzielnicy) ścigają się na oklep, wygrywa ten kto pierwszy pokona trzy okrążenia.
Na Piazza del Campo stoi tzw. wieża obżartucha. Nazwa wzięła się od przydomka pierwszego strażnika, który całą wypłatę wydawał na jedzenie. Jest też siedziba władz miejskich, czyli ratusz Palazzo Publico i słynna fontanna Fonte Gaia (źródło zasilane jest wodą ze średniowiecznego akweduktu). Wieczorami rozkwita tu życie towarzyskie, nie brakuje kawiarni i restauracji, a niektórzy kładą się na nim jak na plaży . Całe zabytkowe centrum dodano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Siena nas urzekła. Strome, ciasne uliczki, barwy czerwieni w blasku słońca i najlepsza pizza w życiu… będziemy chcieli tam wrócić…
P. S. Jeśli będziecie kiedyś w Sienie i zauważycie metalowe koła na budynkach, to nie są kołatki, tylko parking dla koni.